W drugiej połowie marca br. miłośnikami kolei wstrząsnęła
straszna wiadomość: OD KWIETNIA PAROWOZY NIE
BĘDĄ PROWADZIŁY RUCHU PLANOWEGO. Tak więc niestety mekka
miłośników starej, dobrej kolei z całego świata (to wcale nie jest przesada) traci swoją wyjątkowość.
A polegała ona na tym, że parowóz prowadził codziennie pociąg, który nie był
turystyczny, a był zwykłą osobówką dowożącą ludzi do i z pracy oraz szkół. Dzięki temu
wolsztyńska szopa funkcjonowała na co dzień jak za dawnych lat.
 |
Rząd nieczynnych już niestety parowozów |
Dlatego pod wpływem tych smutnych
wieści postanowiłem, że pożegnam czajniki w ruchu planowym.I tak zrobiłem. Tak się
szczęśliwie w tym nieszczęściu złożyło, że mój tata zaplanował sobie jednodniowy wypad do Poznania na targi motoryzacyjne, a do stolicy Wielkopolski droga z mojego miejsca
zamieszkania wiedzie przez Wolsztyn. Więc kwestia transportu w obie strony rozwiązała się sama.
W niedzielę 30 marca, czyli w przedostatni dzień kursowania parowozów w regularnym ruchu
ruszyłem w trasę. Droga wojewódzka 315, którą się przemieszczałem pomiędzy Nową Solą a
Wolsztynem, biegnie wzdłuż zamkniętej linii kolejowej 371 Wolsztyn - Żagań i kilka razy
ją przecina. Widok zarośniętych torów nie nastraja optymistycznie.
 |
Póki ogień w niej się pali... |
 |
Dwaj mili niespodziewani goście. Lokomotywy serii ST43 |
Tę linię też kiedyś
żegnano i liczono na jej reaktywację. Rzeczywistość okazała się brutalna i szlak ten po dziś
dzień jest nieczynny. Oby tylko sprawa parowozów nie skończyła się podobnie.
 |
Osobowy do Leszna gotowy do odjazdu. |
 |
Opuszczam Wolsztyn |
Tata podwiózł mnie
pod bramę parowozowni. Do odjazdu parowego pociągu do Leszna miałem ok. 3 godziny, więc zakupiłem bilet wstępu u dyspozytora, by pokręcić się trochę po szopie. Zastałem tam
stojące na stanowiskach obok siebie parowozy Ok22-31, Ok1-359 i Tr5-65, a nieco dalej
kultową Piękną Helenę, czyli lokomotywę Pm36-2.
 |
Ściskając w ręku kamyk zielony... |
 |
...patrzeć jak wszystko zostaje w tyle. |
Kilka lat temu można było spotkać pod
parą, teraz oczekują w nieskończoność napraw rewizyjnych. Smutne że tak się dzieje z
unikatowymi maszynami. Po tej chwili zadumy spoglądam na zegar znajdujący się nad ławką przy
dyspozytorni. Zbliża się 11:17, czyli godzina przyjazdu z Leszna pociągu osobowego prowadzonego parowozem Ol49-59. Udaję się więc na pobliski przejazd, by sfilmować niezwykłą
choć niedawno codzienną scenę wjazdu czajnika na Wolsztyńską stację. Następnie udaję się
do pizzerii należącej do mojego kuzyna, by coś przekąsić.
 |
Zabytkowa infrastruktura tworzy niesamowity klimat tej linii |
 |
Gdzieś na szlaku |
 |
Tu stacja Leszno... |
Gdy wracam do parowozowni, oelka
oczekuje już za obrotnicą na odjazd na dworzec i postawienie się pod mój skład do Leszna.
Wokół parowozu zgromadziło się kilku miłośników kolei oraz całe rodziny z dziećmi. Piękna
pogoda sprzyja takim rodzinnym wycieczkom, więc tych rodzin jest całkiem sporo.
Maluchy różnie reagowały na ziejącego parą smoka, jedne były zaciekawione, inne przestraszone.
Godzina odjazdu zbliżała się nieubłaganie, w związku z tym lokomotywa udała się w stację po
wagony. Ja również skierowałemem się w kierunku dworca. Frekwencja była bardzo wysoka. W
końcu okazja karnąć się taką osobówką może się nie powtórzyć. Zająłem miejsce na końcu
składu. Bara buch, koła w ruch. Ruszyliśmy. Przez tylną szybę obserwowałem
oddalającasię wolsztyńską stację. Całą trasę do Leszna spędziłem na podziwianiu
wielkopolskiego krajobrazu i klimatycznych stacyjek. Ta linia swój urok zawdzięcza temu, że
nie została oszpecona nowoczesnością. Niemal wszystko wygląda tu jak w czasach, kiedy
trakcja parowa dominowała nie tylko w okolicach Wolsztyna. Infrastruktura niewiele się zmieniła
tu od dziesięcioleci. I bardzo dobrze. Kształtowa sygnalizacja dodaje stacjom Nowa Wieś
Mochy i Włoszakowice uroku. Przez okno widziałem rzeszę miłośników kolei goniących za
nami w celu wykonania jak najlepszych, pożegnalnych zdjęć i filmów. Po nieco ponadgodzinnej
jeździe dotarłem do Leszna. Powrót dopiero za ok. 2 godziny.
 |
Wyjeżdżamy z Leszna. |
 |
Spotkanie pokoleń |
 |
Błotnica |
Spędziłem je na
wałęsaniu się po leszczyńskim dworcu i rozmowach z innymi pasjonatami starej kolei.
Nadszedł czas powrotu do Wolsztyna. Oczywiście również z Ol49-59 na przodzie. Podczas
podróży powrotnej wychylałem się przez okno rozkoszując się zapachem pary. Powrót trwał
tyle samo co podróż do Leszna. W Wolsztynie czekał już na mnie tata. Ostatnie spojrzenie
na perony, pociąg którym przyjechałem. Żegnaj, parowa osobówko! Oby nie na zawsze!
 |
Koniec wycieczki |
Korekta: Doktor

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz